czwartek, 10 września 2009

Dni 104-106 - Wietnam. Bai Tu Long - Yangshuo w wodzie













obiad


Halong Bay to zelazna pozycja na trasie tysiecy turystow. Pewnie slusznie, bo krajobraz jest bajkowy. Wpisane na Liste Swiatowego Dziedzictwa UNESCO przyciagaja wielu turystow, zbyt wielu jak dla nas. To ironia wszelkich wielkich inicjatyw - pomagaja zwrocic uwage na piekno wielu zakatkow, otaczaja opieka miejsca popadajace w ruine, przynosza wplywy lokalnym spolecznosciom, ale tez niestety zabijaja autentycznosc miejsc, ktore, zalane tlumem turystow, traca swoj urok. Z tymi wplywami tez jest roznie - czasem lokalne spolecznosci w zamian za utrate prywatnosci, ciszy i anonimowosci nie dostaja nic procz smieci, skazonego srodowiska oraz tlumow zaborczych i niewrazliwych na lokalne zwyczaje turystow.
Po dlugich dywagacjach postanawiamy nie zapuszczac sie w okolice Halong Bay, a pojechac troche bardziej na polnoc, poza magiczna granice narysowana na mapie przez UNESCO, do Bai Tu Long. Dostajemy sie na statek, na ktorym oprocz nas sa jeszcze cztery osoby. W porcie kapitan kupuje dopiero co zlowione ryby od lokalnych rybakow i... wyruszamy. Jest jak na szkolnej wycieczce. Takiego zolwiego tempa nie mielismy od poczatku podrozy. Serwuja obiad: ryby i owoce morza, popijamy piwko i powoli plyniemy przez cudowne wody Bai Tu Long. Krajobraz zupelnie jakby chinskie Yangshuo nawiedzil potop - gory-kopce zanurzone do polowy w morzu. Na wodach nie ma oprocz nas zywej duszy. Po jakiejs godzinie widoki sie troche zmieniaja, zamiast dramatycznych wzgorz otaczaja nas teraz wieksze, bardziej zwyczajnie wygladajace wysepki. Na jednej z nich, Quan Lan, zatrzymujemy sie na noc u lokalnej rodziny, w ogromnym domu noclegowym.

Wylegujemy sie na przeslicznej i pusciutkiej plazy. Jest wspaniale, ale chyba my sie na taki odpoczynek nie piszemy. Slonce po 3 miesiacach w Azji nie stanowi atrakcji wiec siedzimy w cieniu, kapiemy sie w morzu (temperatura wody idealna), czytamy ksiazki i nasladujac tutejsze dzieciaki troche jezdzimy rowerem po plazy. Jeden dzien takiego wypoczynku to dla nas wiecej niz wystarczajaco, zeby podladowac akumulatory.

lokalna szkola

Brak komentarzy: