wtorek, 24 listopada 2009

Dzień 182 - Monterey Bay. Wieloryby, delfiny i... ryba co się uczy pływać.



Zatoka Monterey w Kaliforni jest miejscem, gdzie można oglądać wieloryby przez okrągły rok. Dzieje się tak za sprawą bliskości głębokiego rowu oceanicznego, dzięki czemu wody zatoki obfitują w kryl i ryby, co z kolei przyciąga te największe morskie ssaki. Sprawdzamy w Centrum Obserwacji, że przez ostatnie parę dni zauważono dzień w dzień kilkanaście sztuk – znaczy że są, no to jedziemy!

Już sam port obfituje w atrakcje. Wszędzie wylegują się lwy morskie, wydry leżą na wodzie brzuszkami do góry czyszcząc swoje futerka, są olbrzymie kormorany, albatrosy...



Wypływamy w morze na niewielkiej łódce, która prowadzona jest przez badaczy-biologów, prawdziwych entuzjastów. Nie musimy długo czekać na wieloryby. Już wkrótce widać na wodzie charakterystyczne fontanny.



...hej, wielorybnicy!


Wieloryby tu najczęściej występujące należą do gatunku zwanego w jęz. ang. humpback whale, wg Wikipedii polska nazwa to humbak lub długopłetwiec. Osiągają ok. 15m dł. i 35 ton wagi. Pływają w parach, rzadziej pojedynczo. Jedna para wynurza się niespodziewanie obok naszej łódki po czym nurkuje pod nią - patrzymy zachwyceni na tylna pletwę szerokości naszej łodzi. Podczas parogodzinnego pływania widzimy 16 wielorybów z bliska i wiele innych w oddali – uznajemy to za całkowity sukces, to o wiele więcej niż się spodziewaliśmy. Gdy łódź zawraca a z nią my, usatysfakcjonowani i oczarowani, podpływa do nas mała grupa delfinów, około 30 sztuk z małymi - to prawdziwe zwieńczenie wyprawy. W drodze powrotnej robi się sennie, grzejemy się na słońcu i prawie zasypiamy po bardzo wczesnym starcie, gdy wtem kapitan łodzi krzyczy, że w naszym kierunku płynie duża grupa delfinów. I rzeczywiście, po chwili przyłącza się do nas i, bawiąc się i ścigając się z łódką, płynie z nami stado około 300 sztuk, co i tak jest ponoć stosunkowo małą liczbą jak na te wody, gdzie zdarzają się grupy po 1000 osobników.



Udaje nam się również zobaczyć rybę, która poluje leżąc na powierzchni wody (niestety jej nazwy nie pamiętamy - może któryś z naszych czytelników podpowie?). Podobno osiąga olbrzymie wymiary i może ważyć tonę - ta jest niewielka. Na nasz gust to ona się dopiero uczy pływać, tak jakoś niemrawo się porusza.



Towarzyszą nam bez przerwy niesamowite ilości ptaków, które maja tu pod dostatkiem pożywienia (miedzy innymi wielkie, czerwone od krylu wielorybie kupy :-) ).

***

Cudownie, że są jeszcze na świecie miejsca, gdzie jest tyle pięknych zwierząt na wolności.

6 komentarzy:

Unknown pisze...

nie wiemy jak nazywa sie ta ryba.
Ale... Wesolych Swiat

Unknown pisze...

Od Marcina:
Ja tez bym chcial dookola swiata, zabierzcie mnie nastepnym razem!

BiG pisze...

jedno jest pewne - nie był to karp!

BiG pisze...

oooo, cieszymy się, że umiecie już dodawać komentarze na naszym blogu! pozdrawiamy i Wesołych Świąt dla wszystkich

BiG pisze...

Do Marcina:

dobra! Twoim zadaniem będzie ułożyć trasę, OK?

Daniel Olszewski pisze...

to jest "Sun Fish" po polsku Samogłów lub "Ryba Słoneczna". Największy złapany okaz miał 3m średnicy i ważył 2 tony. Można ją zobaczyć między innymi w oceanarium w Lizbonie.... tyle w temacie ryby :) Pozdrawiam kochani i czekam na kolejne wpisy na blogu. Daniel O.