poniedziałek, 24 maja 2010

Dni 362-363 - Brasília. W stolicy modernistycznej utopii.



Z Puerto Maldonado w Peru udajemy się autokarem do Río Branco, a stamtąd łapiemy nocny lot do stolicy Brazylii - miasta Brasília. Gdy przybywamy jest piękny słoneczny poranek. Jako że jest niedziela a dworzec autobusowy jest w bezpośredniej bliskości słynnej katedry projektu Oscara Niemeyera, kierujemy ku niej nasze pierwsze kroki...



Około południa spotykamy się z Paulo i Shirley, członków Servas u których w domu będziemy mieszkać. Do ich niedzielnej rutyny należy wspólny lunch w ogrodzie u przyjaciół, na który i my jesteśmy zaproszeni. Wszyscy razem gotują, popijając zimne piwko, gadając, wylegując się na hamakach. Wpada kto chce, miejsc jest jak w sporej restauracji, ogrodowa kuchnia zaopatrzona w opalany drewnem piec - idealna do wspólnego gotowania. Dom otaczają cztery hektary ogrodu, w którym jest zatrzęsienie warzyw i owoców. Po raz pierwszy widzimy tak gigantyczne drzewo awokado - ma rozmiary dębu i produkuje owoce wielkości małych melonów. Żywi ono właścicieli, ich bliższe i dalsze rodziny, znajomych właścicieli i ich bliższe i dalsze rodziny, a jeszcze nieopisana ilość tych cudownych owoców (warzyw...?) marnuje sie pod drzewem. Wszędzie kwiaty, wśród których co chwilę można dostrzec jaskrawo ubarwionego kolibra...



Spędzamy tu całą niedzielę, nie śpiesząc się do zwiedzania, chłonąc atmosferę niezwykłej przyjaźni, otwartości, niewymuszonego luzu... Po raz kolejny podczas naszej podróży poznajemy niesamowitych ludzi, którzy nas, w zasadzie obcych, traktują jak swoich starych znajomych. Wracamy od nich dopiero w nocy, podziwiając po drodze oświetlony pałac prezydencki, pałac sprawiedliwości, budynki kongresu, katedrę, bibliotekę narodową, muzeum narodowe... praktycznie wszystko autorstwa jednego architekta - Oscara Niemeyera.

Brasília - stolica Brazylii, jest miastem, które z wielkim rozmachem zaplanowano i wybudowano od zera w rekordowym czasie 41 miesięcy, od 1956 do 1960 roku. Niezwykły plan miasta z góry przypomina ptaka z rozpostartymi skrzydłami; w swoim czasie zadziwił świat swoim utopijnym wizjonerstwem, optymizmem, nowatorskimi rozwiązaniami i przestrzennym rozmachem; zaprojektowany został przez Lucio Costę, ucznia Le Corbusiera. Miało to być miasto idealne, dające początek idealnej społeczności je zamieszkującej.

Szkielet miasta tworzą dwie osie - monumentalna, na której zlokalizowane są stołeczne ministerstwa i budynki publiczne oraz mieszkaniowa, składająca się z superquadras - "superkwartałów”, czyli jednostek mieszkalnych tworzących odrębne osiedla. Każdy superkwartał posiada własny kościół, szkołę, kino, świetlicę, boisko, mały park itp. i ma być samowystarczalny. Każdy budynek mieszkalny jest nie wyższy niż sześć pięter, bo z takiej wysokości matka wołająca swoją pociechę do domu podobno ciągle jest słyszalna. Budynki wspierają się na potężnych filarach, aby przestrzeń pod blokami służyła dzieciom do zabawy, a także wchodziła w skład pieszej komunikacji. Przestrzenie mieszkalne są oddalone od miejsc pracy i świetnie z nimi skomunikowane dzięki sieci dróg szybkiego ruchu, oraz zaopatrzone w kolosalnych rozmiarów parkingi. Idealne miasto? Otóż nie do końca. Obecnie stolica Brazylii słynie z nieprzyjaznych dla człowieka, pustych przestrzeni i nieprzyjaznej człowiekowi skali. Praktycznie nie ma sensu poruszać się po niej bez samochodu.

Mimo to jest miastem o najwyższym w Brazylii standardzie życia, a więc moderniści nie do końca się mylili twierdząc, iż "budując idealne miasto, stworzą idealne społeczeństwo". Nie przewidzieli jednak, że miasto osiągnie dzisiejsze rozmiary. Gdy w 1960 roku liczyło 140.000 mieszkańców, szacowano, że urośnie do najwyżej 500.000. Tymczasem 500.000 przekroczyło już w 1970 roku, a w roku 2000 osiągnęło ponad 2,2 mln i dalej rozwija sie w bardzo szybkim tempie 2,82% rocznie, głównie za sprawą wewnętrznej migracji ludzi z innych regionów w poszukiwaniu pracy i lepszych warunków życia. W 1987 miasto zostało ogłoszone przez UNESCO Miejscem Światowego Dziedzictwa.

Choć to może nie najszybszy ze sposobów zwiedzania, my przemierzamy Brasilię na piechotę. Gdyby to miasto było w Europie albo w Stanach, byłyby tu tłumy zwiedzających... no chociażby japońskich studentów architektury. Jednak, ponieważ leży niejako poza przetartymi szlakami, nie ma tu zbyt wielu przybyszów z zewnątrz. A szkoda. Naprawdę robi kolosalne wrażenie!

Ponieważ Paulo pracuje w jednym z budynków parlamentu, mamy unikalną okazję zwiedzenia izby senatu oraz izby deputowanych z ich oryginalnymi wnętrzami. Czekając na Paulo przed wieżami kongresu, wdajemy się w rozmowę z szefem ochrony budynku, który, ujęty faktem, że "jego" budynek znalazł się na naszej trasie dookoła świata, przynosi klucz do drzwi na dach i pozwala nam oglądnąć Brasílię z samego szczytu położonego na monumentalnej osi budynku Kongresu Narodowego. Widać stąd jak na dłoni większość charakterystycznych, białych brył budynków zaprojektowanych przez Oscara Niemeyera - jednego z najsłynniejszych architektów na świecie, który jest niekwestionowaną dumą Brazylijczyków i przy okazji niezwykle barwną postacią.

Urodzony w 1907 roku, ma dziś 103(!) lata i jest w dalszym ciągu aktywny zawodowo. Jego przepis na długowieczność to: “rysować, palić kubańskie cygara, pić wino i nie rozmawiać o architekturze” :) Ma też słabość do kobiet, które określa największą inspiracją swojego życia. W wieku 99 lat ponownie się ożenił ze swoją młodszą o 38 lat asystentką. Otacza się pisarzami, filozofami, naukowcami, dziennikarzami i politykami. Jest członkiem Brazylijskiej Komunistycznej Partii od 1945 roku, dobry kumpel Fidela Castro. Castro podobno nawet powiedział: "Niemeyer i ja jesteśmy ostatnimi komunistami na tej planecie".

Niemeyer opowiada: "...raz późno w nocy wpadł do mnie Fidel. Tego wieczoru zacięła się winda, więc musiałem poprosić mojego sąsiada, aby pozwolił Fidelowi wyjść przez swoje mieszkanie. Sąsiad był już w piżamie i nieco się zdziwił widząc czterech rosłych ochroniarzy, a za nimi Fidela Castro, maszerujących przez jego sypialnię. Ten ostatni mijając go dał mu cygaro...". :)



Kościół Santuário Dom Bosco to jeden z niewielu prominentnych obiektów miasta niezaprojektowany przez Niemeyera; jego autorem jest Carlos Alberto Naves, a patronem św. Jan Bosco, którego sen z roku 1883 o wielkich dzikich przestrzeniach zmieniających się w kraj mlekiem i miodem płynący wielu uważa za proroctwo powstania Brasílii:

Brak komentarzy: