czwartek, 4 czerwca 2009

Dzien 7 - Malezja

Pobudka wczesnie rano, bo o 9-tej wyplywamy do Kuala Tahan, punktu wypadowego wycieczek do Taman Negara.















Plynie sie prawie trzy godziny po szeroko rozlanej rzece w kolorze kawy z mlekiem, na dlugich waskich lodkach.



W Kuala Tahan namyslamy sie co dalej, gdy podchodzi do nas Brian, Amerykanin, i proponuje bysmy dolaczyli do niego i czterech innych osob (para Holendrow Sharif i Jaime oraz para mieszana-Francuzka Virginie i Hiszpan Xavi), gdyz kompletuja grupe na wspolny wypad do dzungli. Ma to trwac 3 dni. Po chwill burzliwej dyskusji idziemy do pana-szefa agencji turystycznej, ktora to organizuje, bo nie mamy ze soba tyle ringgitow (lokalna waluta), a w wiosce nie ma bankomatu, wiec chcemy sprawdzic, czy przyjmie nasze dolary, te, ktore wozimy na tzw. czarna godzine. Pomimo tego, ze godzina taka czarna nie jest :-), udaje sie nam dopiac transakcje, nawet dostajemy od pana darmowy nocleg! zaprasza nas tez na kolacje ale potem gdzies go wcina i musimy wydobyc nasze ostatnie ringgity...

Nic teraz nas jednak tak nie podnieca, jak mysl o jutrzejszej wyprawie...

Brak komentarzy: